Danger close

"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła".

niedziela, 24 marca 2013

Dwa miesiące przed tym śmiesznym festiwalem

Tradycyjnie, pod koniec maja będzie miała miejsce Eurowizja. Po raz drugi z rzędu żadna polska telewizja nie będzie prowadziła z niej relacji - rzekomo jest to bardzo nierentowne. Być może. Ponoć nikt tego u nas już nie ogląda, bo to wiocha. Cóż, nie zgodzę się. Naturalnie nie każda piosenka, która jest tam prezentowana, jest dziełem sztuki, jednak wśród słabeuszy i przeciętniaków chyba każdy może znaleźć coś dla siebie. A nawet, jeśli nie, to zawsze pojawi się artysta, który nas zwyczajnie rozbawi. Bo kto się nie uśmiechał (ewentualnie nie stukał w głowę), widząc rosyjskie Babuszki z zeszłego roku czy ukraińską Verkę Serduchkę?
Tak, należę do tej wąskiej grupy ludzi w Polsce, którzy lubią Eurowizję i regularnie ją oglądają. Co więcej, miałam już okazję przesłuchać wszystkie piosenki, które zostaną zaprezentowane w tym roku w Malmö i uważam, że spora część z nich to naprawdę niezłe kawałki! Pozwolę sobie zaprezentować te, które moim zdaniem są najlepsze i które znalazły miejsce na mojej youtubowej playliście. Chciałam zastrzec, że nie zwracam uwagi na tekst utworów, gdyż w niektórych przypadkach jakiekolwiek odniesienie byłoby niemożliwe (nie znam chociażby greki), kieruję się jedynie własnymi odczuciami.


Malta
Artysta: Gianluca
Piosenka: Tomorrow


Zakochałam się w tym utworze od pierwszego odtworzenia. Jest taki optymistyczny, lekki, przypomina mi katalońskiego Manela (a przynajmniej ich najlepsze piosenki) w połączeniu z Bruno Marsem. Naprawdę, nie wiem, komu mogłaby nie podobać się ta piosenka. Obawiam się jedynie, że jest zbyt delikatna na Eurowizję, nie porywa tak, jak chociażby "Euphoria" Loreen, zwyciężczyni z zeszłego roku.

środa, 20 marca 2013

Jestem legendą - opracowanie

Przygotowując się do prezentacji maturalnej z języka polskiego, byłam zmuszona (lecz zrobiłąm to z przyjemnością) do opracowania sobie pod katem tematu filmu, o którym mowa w tytule posta. oto i najważniejsze rzeczy, które udało mi się wynotować:


O filmie

Produkcja nakręcona w 2007 roku pokazuje świat, a konkretnie Nowy Jork po mutacji wirusa odry, który został zmodyfikowany tak, aby leczyć raka. Pierwsze testy dawały bardzo obiecujące wyniki, jednak później działanie cząsteczek wymsknęło się spod kontroli.
Reżyserem jest Francis Lawrence, natomiast w rolę głównego bohatera wciela się Will Smith.
Cóż, gdybym miała dzielić się własną opinią, to film nie rzuca na kolana, zwłaszcza mnie - fankę postapokaliptycznych klimatów. Na filmwebie został on zakwalifikowany nie tylko jako science fiction, ale także jako horror, jednak nie miałam okazji bać się na nim ani razu (no dobrze, zgoda, raz zakryłam oczy...). Ta wizja świata jest mimo wszystko dość cukierkowa, zarówno pierwotne, jak i drugie zakończenie można określić jako dobre. Ponoć książka jest lepsza od filmu, jak w większości przypadków, jednak nie mogę sie wypowiedzieć na ten temat, gdyż przez brak czasu nie miałam jeszcze okazji rozkoszować się książką. Mimo to, do prezentacji film pasuje mi idealnie i wobec swojej prostoty (bo przecież trudno w nim doszukać się jakiegoś głębszego przesłania) dobrze się nad nim pracowało.

wtorek, 19 marca 2013

Zbyt dużo myśli

Obowiązki nie pozwalają mi niestety pisać regularnie, choć i tak mam do nich coraz gorszy stosunek. Moja motywacja została gdzieś w Kijowie i chyba czeka na mnie na tej strzelnicy, ewentualnie w genialnej pizzerii, ale przecież ja nie o tym chciałam (tak, tak, nędzne próby wytłumaczenia się).

Od soboty siedzi mi w głowie temat tolerancji. Nie komentowałam odrzucenia ustawy o zwiazkach partnerskich, bo polityka jest dla mnie tak brudna i zmanipulowana, jak i jej przedstawienie w środkach masowego przekazu, że szkoda mi czasu i nerwów na przejmowanie się nią. W końcu przy optymistycznych wiatrach za parę lat juz mnie tu nie będzie i nawet nie będę musiała się przyznawać, że byłam kiedyś obywatelką tego kraju. Nieważne (tak, właśnie dlatego post ma taki a nie inny tytuł - po prostu zbyt dużo chcę powiedzieć, a nie mam nawet komu. W zasadzie nie do końca wiem też jak).