Danger close

"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła".

poniedziałek, 20 maja 2013

Prypeć, część II

W pierwszej części mojego opisu Strefy skupiłam się jedynie na terenach przed Prypecią. W końcu emocje trzeba sobie dawkować! Po długiej przerwie w pracy nad blogiem i po wielu codziennych stresach, przyszedł w końcu czas na powtórne spotkanie i dalszą opowieść.


Wjazd do Prypeci


Na drodze prowadzącej do miasta, tuż przed pierwszymi budynkami stał szlaban, a obok niego dość niepozorna budka. Siedział w niej strażnik, który wpuszcza do miasta tylko uprzywilejowane pojazdy, w tym niesamowite strefowe autobusy. Rozmowa wojskowego z kierowcą chwilę trwała, co pozwoliło mi uwiecznić obrazek będący zaproszeniem i swoistą wizytówką Prypeci - pod noszącą na sobie ślady lat tablicą z nazwą miasta kręciły się psy, a obok nich wbita była przekrzywiona tabliczka z informacją o promieniowaniu. Takie przyjęcie wzmaga tylko niecierpliwość w oczekiwaniu na dostanie się wgłąb.

Przejazd spod wjazdu do centrum również chwilę trwał. Przy drodze stały budynki, które niegdyś pełne były szczęśliwych ludzi. Możecie zobaczyć to na moich krótkich filmikach.
Wiem, że ich jakość nie należy do najlepszych, jednak nasz niezwykły autobus i średni aparat nie pozwoliły na uwiecznienie tej drogi w porządniejszej wersji.

niedziela, 24 marca 2013

Dwa miesiące przed tym śmiesznym festiwalem

Tradycyjnie, pod koniec maja będzie miała miejsce Eurowizja. Po raz drugi z rzędu żadna polska telewizja nie będzie prowadziła z niej relacji - rzekomo jest to bardzo nierentowne. Być może. Ponoć nikt tego u nas już nie ogląda, bo to wiocha. Cóż, nie zgodzę się. Naturalnie nie każda piosenka, która jest tam prezentowana, jest dziełem sztuki, jednak wśród słabeuszy i przeciętniaków chyba każdy może znaleźć coś dla siebie. A nawet, jeśli nie, to zawsze pojawi się artysta, który nas zwyczajnie rozbawi. Bo kto się nie uśmiechał (ewentualnie nie stukał w głowę), widząc rosyjskie Babuszki z zeszłego roku czy ukraińską Verkę Serduchkę?
Tak, należę do tej wąskiej grupy ludzi w Polsce, którzy lubią Eurowizję i regularnie ją oglądają. Co więcej, miałam już okazję przesłuchać wszystkie piosenki, które zostaną zaprezentowane w tym roku w Malmö i uważam, że spora część z nich to naprawdę niezłe kawałki! Pozwolę sobie zaprezentować te, które moim zdaniem są najlepsze i które znalazły miejsce na mojej youtubowej playliście. Chciałam zastrzec, że nie zwracam uwagi na tekst utworów, gdyż w niektórych przypadkach jakiekolwiek odniesienie byłoby niemożliwe (nie znam chociażby greki), kieruję się jedynie własnymi odczuciami.


Malta
Artysta: Gianluca
Piosenka: Tomorrow


Zakochałam się w tym utworze od pierwszego odtworzenia. Jest taki optymistyczny, lekki, przypomina mi katalońskiego Manela (a przynajmniej ich najlepsze piosenki) w połączeniu z Bruno Marsem. Naprawdę, nie wiem, komu mogłaby nie podobać się ta piosenka. Obawiam się jedynie, że jest zbyt delikatna na Eurowizję, nie porywa tak, jak chociażby "Euphoria" Loreen, zwyciężczyni z zeszłego roku.

środa, 20 marca 2013

Jestem legendą - opracowanie

Przygotowując się do prezentacji maturalnej z języka polskiego, byłam zmuszona (lecz zrobiłąm to z przyjemnością) do opracowania sobie pod katem tematu filmu, o którym mowa w tytule posta. oto i najważniejsze rzeczy, które udało mi się wynotować:


O filmie

Produkcja nakręcona w 2007 roku pokazuje świat, a konkretnie Nowy Jork po mutacji wirusa odry, który został zmodyfikowany tak, aby leczyć raka. Pierwsze testy dawały bardzo obiecujące wyniki, jednak później działanie cząsteczek wymsknęło się spod kontroli.
Reżyserem jest Francis Lawrence, natomiast w rolę głównego bohatera wciela się Will Smith.
Cóż, gdybym miała dzielić się własną opinią, to film nie rzuca na kolana, zwłaszcza mnie - fankę postapokaliptycznych klimatów. Na filmwebie został on zakwalifikowany nie tylko jako science fiction, ale także jako horror, jednak nie miałam okazji bać się na nim ani razu (no dobrze, zgoda, raz zakryłam oczy...). Ta wizja świata jest mimo wszystko dość cukierkowa, zarówno pierwotne, jak i drugie zakończenie można określić jako dobre. Ponoć książka jest lepsza od filmu, jak w większości przypadków, jednak nie mogę sie wypowiedzieć na ten temat, gdyż przez brak czasu nie miałam jeszcze okazji rozkoszować się książką. Mimo to, do prezentacji film pasuje mi idealnie i wobec swojej prostoty (bo przecież trudno w nim doszukać się jakiegoś głębszego przesłania) dobrze się nad nim pracowało.

wtorek, 19 marca 2013

Zbyt dużo myśli

Obowiązki nie pozwalają mi niestety pisać regularnie, choć i tak mam do nich coraz gorszy stosunek. Moja motywacja została gdzieś w Kijowie i chyba czeka na mnie na tej strzelnicy, ewentualnie w genialnej pizzerii, ale przecież ja nie o tym chciałam (tak, tak, nędzne próby wytłumaczenia się).

Od soboty siedzi mi w głowie temat tolerancji. Nie komentowałam odrzucenia ustawy o zwiazkach partnerskich, bo polityka jest dla mnie tak brudna i zmanipulowana, jak i jej przedstawienie w środkach masowego przekazu, że szkoda mi czasu i nerwów na przejmowanie się nią. W końcu przy optymistycznych wiatrach za parę lat juz mnie tu nie będzie i nawet nie będę musiała się przyznawać, że byłam kiedyś obywatelką tego kraju. Nieważne (tak, właśnie dlatego post ma taki a nie inny tytuł - po prostu zbyt dużo chcę powiedzieć, a nie mam nawet komu. W zasadzie nie do końca wiem też jak).

środa, 6 lutego 2013

Metro 2033 - opracowanie, część VI


Katastrofa

Mówił o niej jeden z wartowników na Borowickiej, kiedy Artem czekał na Młynarza, z którym miał wyjść na powierzchnię. Strażnik siedział wtedy w łączności, kazali mu nasłuchiwać przez radio. Liczyli na sygnał z bunkrów rządowych za Uralem, jednak na początku uderzono w obiekty strategiczne. Oberwały także Ramienki, obok których znajdował się punkt dowodzenia. Nie zamierzono celować w budynki cywilne. Po katastrofie milczała Syberia, jednak były sygnały m.in. z łodzi podwodnych, strategicznych czy atomowych, które pytały, czy mają odpalać rakiety. Ludzie nie wierzyli, że Moskwy już nie ma, zdarzało się, że ludzie płakali w słuchawki, prosili o poszukanie swoich rodzin. Strażnik wspominał o załodze czołgu, który akurat wyjechał z jednostki. We trójkę pojechali na wschód od Moskwy, po drodze zatankowali i wzięli z jakiejś wsi kobiety. Kiedy zabrakło im paliwa, wkopali czołg do połowy w ziemię, obok postawili namioty, wykopali ziemniaki, zbudowali generator prądu. Dość długo tak mieszkali, dochowali się dzieci. Ponoć napatrzyli się na wiele dziwów spowodowanych radiacją. Pewnego dnia jednak kontakt z nimi się urwał.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Metro 2033 - opracowanie, część IV

Bohaterowie

1. Artem – był po dwudziestce, urodził się jeszcze na powierzchni, dzięki czemu był zdrowszy i silniejszy niż młodsi od niego. Swojego ojca nie pamiętał. Z matką był do czasu, aż skończył 5 lat, mieszkali wtedy na Timirjazewskiej. Kobieta zginęła podczas tragedii, która miała miejsce na stacji, jednak chłopiec został uratowany przez Saszę (Suchego), któremu matka wcisnęła dziecko, gdy wybiegał ze stacji w stronę drezyny. Przez te wydarzenia brzydzi się i nieco obawia szczurów.


2. Sasza (Suchy) – ojczym Artema, uratował go, a następnie wychował. Został ważnym człowiekiem związanym z administracją WOGN-u, wiele podróżował w interesach, odpowiadał za kontakty z innymi stacjami. Nie widział w Artemie swojego następcy. Po cichu pragnął się ustatkować, znaleźć żonę, mieć dzieci i osiąść na stacji. Nazywany był przez Artema wujkiem. Był skarbnicą wiedzy o życiu w metrze.





niedziela, 3 lutego 2013

Metro 2033 - opracowanie, część III

Tunele



W tunelach panowały mrok i cisza. Potencjalne zagrożenia mogły chować się na suficie, w szybach wentylacyjnych, w rozgałęzieniach, w pomieszczeniach gospodarczych, w nieznanych przejściach lub pod włazami. Powodowało to, że ludzie idący tunelami miotali promieniem latarek we wszystkie strony i raz za razem przezornie dotykali bezpieczników broni. Było to także przyczyną braku rozmów wśród członków karawan. Suchy opowiadał Artemowi, że nie ma w metrze dwóch takich samych tuneli, a nawet w tym samym przeciwne kierunki różnią się od siebie. Doświadczeni wędrowcy wykształcali u siebie tzw. „słyszenie tunelu” – możliwość wyczuwania zagrożeń, szósty zmysł. Mieszkańcy metra byli przekonani, że nawet jeśli w tunelach nie ma żywego ducha, to jednak nie są one puste. Płynie nimi powoli i ociężale coś niewidzialnego i prawie niewyczuwalnego, wypełniając je swoim własnym życiem, niczym ciężka, zimna krew w żyłach skamieniałego lewiatana. Kiedy z krańców stacji patrzyło się w tunele, odnosiło się wrażenie, że przed człowiekiem jest już tylko nieskończona ciemność odpowiadająca echem. Podczas oczekiwania na Burbona z wartownikami na Ryżskiej, Artem zapatrzył się w tunel i wyłączył zmysły – poczuł wtedy jakby bezpośrednio w mózgu melodie tunelu: nieziemski głos z wnętrza, smutny, niepojęty….


sobota, 2 lutego 2013

Metro 2033 - opracowanie, część II. Stacje

Ta część opracowania poświęcona jest wyłącznie stacjom. Informacje tu zawarte są podsumowaniem tego, co widział Artem, a także streszczeniem historii zasłyszanych przez bohatera o wyglądzie i wydarzeniach w metrze.



Mapa metra


piątek, 1 lutego 2013

Metro 2033 - opracowanie, część I

Ta seria jest umotywowana tematem mojej pracy maturalnej. Korzystając z tego,że tak czy siak opracowywałam poniższe zagadnienia i zbierałam je razem, pozwalam sobie moje małe kompendium wiedzy opublikować na blogu.
Całość podzielona jest na kilkanaście większych (lub mniejszych) działów. Nie poruszam wszystkich zagadnień występujących w książce, jedynie te, które uważam za istotne i mogące przydać mi się w pracy nad prezentacją, śmiem jednak sądzić, że zawarłam wszystkie najważniejsze aspekty powieści. Zapraszam do lektury pierwszej części.

UWAGA: w poście znajdują się liczne spojlery. Jeśli nie czytałeś książki, a zamierzasz (a polecam :)), to dla przyjemności lektury poczekaj z przeglądaniem notki.


O książce


Książka została wydana nakładem Wydawnictwa Insignis
Metro 2033 jest najpopularniejszą książką napisana przez Dmitrija Głuchowskiego, 33-letniego rosyjskiego pisarza. Powieść została wydana w Rosji w 2005 roku, ale droga do jej pojawienia się na półkach księgarni była długa i interesująca.
Dmitrij zaczął pisać jako nastolatek, a na pomysł swojej książki wpadł, podróżując codziennie metrem.Inspirację czerpał między innymi z twórczości braci Strugackich czy Stanisława Lema, a także z serii gier Fallout. Pierwsza wersja książki, zatytułowana Metro, została ukończona w 2002 i składała się z 13 rozdziałów. Artem, główny bohater, ginie w niej od zbłąkanej kuli. Głuchowskiemu zdawało się, że takie zakończenie książki jest realistyczne i odpowiednie, jednak żaden wydawca nie chciał zgodzić się na opublikowanie tej wersji. Autor zdecydował się opublikować swój tekst w Internecie. Jego strona stała się bardzo popularna. Od tego czasu czytelnicy mieli ogromny wpływ na prace nad książką. Domagali się oni chociażby ożywienia głównego bohatera, co też Dmitrij po pewnym czasie uczynił. Co ciekawe, za pośrednictwem strony, współtworząc powieść i czyniąc ją jeszcze bardziej realistyczną, wypowiadali się różnoracy specjaliści: pracownicy metra, wojskowi czy biolodzy. Wszystkie kolejne rozdziały były publikowane w Internecie, a następnie poprawiane i komentowane z czytelnikami.Właśnie w ten sposób powstało właściwe Metro 2033, które obecnie możemy wziąć do ręki.
W Polsce książkę możemy kupić od 2010 roku. Prawa do tłumaczenia zostały sprzedane do 20 krajów i liczba ta stale rośnie.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Prypeć, część I

Właściwą przygodę z blogiem chciałam zacząć od skupienia się na Prypeci. Zdaję sobie sprawę, że wielu osobom (zwłaszcza tym spoza mojego otoczenia) nazwa miejsca niewiele mówi - wszyscy wzdrygają się dopiero na słowo "Czarnobyl". Cóż, do słynniejszego miejsca nie udało mi się niestety dotrzeć, jednak sądzę (patrząc po zdjęciach), że mniejsze miasto jest o wiele bardziej urokliwie i... straszniejsze. Zależy, jak na to spojrzymy.

Jak mówi nam Wikipedia, Prypeć jest miastem w obwodzie kijowskim i znajduje się niedaleko granicy z Białorusią. Zostało ono założone w 1970 roku. W zamyśle miało być miejscem zamieszkania pracowników czarnobylskiej elektrowni jądrowej (znajduje się w odległości ok. 4 km od niej). Prypeć była jednym z najprężniej rozwijających się miast, na co złożyło się parę czynników:
  • mieszkali tam młodzi i zdolni ludzie - głównie pracownicy elektrowni wraz z rodzinami;
  • dobre położenie geograficzne - w strefie dość ciepłego klimatu i w otoczeniu żyznych gleb;
  • obecność stacji kolejowej oraz niewielka odległość do autostrady.
Tym oto sposobem, w 1986 w Prypeci mieszkało ok. 40 000 ludzi (według innych źródeł było to 50 000).

Jak szerzej wiadomo, w 1986 roku miał miejsce wypadek w Czarnobylu. Na jego temat można rozwodzić się długo, a i tak nie zawrze się całej prawdy o tym, co stało się w CzAES, więc pozwolę sobie póki co pominąć ten wątek. 27 kwietnia, dzień po wydarzeniach w elektrowni, zdecydowano się ewakuować ludność Prypeci oraz osoby zamieszkujące trzydziestokilometrową strefę wokół miejsca wypadku. Od tego czasu miasto stoi puste, a wjazd na teren tzw. Zony jest ściśle strzeżony przez specjalne służby wojskowe - początkowo radzieckie, obecnie ukraińskie i białoruskie. Nie jest on jednak niemożliwy, wystarczy jedynie ładnie uśmiechnąć się o przepustkę, napisać program swojego zwiedzania Strefy oraz nieco zapłacić (o kwoty należy dopytywać się u źródła, słyszałam wersje przeróżne - od 500 hrywien do 5000 dolarów), a wejście do tego magicznego zakątka stanie przed nami otworem (na maksymalnie 8 godzin, oczywiście).

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Na start

Zaczynając projekt, powinno się określić jego cel, doprecyzować założenia.
W tym przypadku to na pewno nie będzie miało miejsca.
Chcę jedynie, aby był to mój sposób na oderwanie się od rutyny i wymuszenie od siebie chwili na rozwijanie pasji, które są nieuchronnie odsuwane na dalszy plan przez codzienne obowiązki.
Nie zamknę się więc na żaden temat tylko dlatego, że nie pasuje do tematyki bloga, bo takowej nie będzie. Może poza jedną: to, co mnie interesuje i co pobudza moja wyobraźnię. Misz-masz.
Niech moc będzie ze mną, z Wami i z blogiem.